Dziennik Gazeta Prawna w dniu 27 października br. umieścił na swoich łamach artykuł pt. „Lex Czarnek 2.0. Szef MEiN: Edukacja domowa ma być domowa, a nie stadionowa.”
W środowisku edukacji tzw. demokratycznej słowa ministra Czarnka wywołały „święte oburzenie”, bo przecież zdaniem wszelkiej maści „specjalistów” edukacja domowa wcale nie jest domowa! Zdaniem tychże spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą może odbywać się wszędzie, również na stadionie. Zgadzam się, że na stadionie edukacja domowa może się odbywać, bo przecież rodzice, którzy uczą swoje dzieci, dbają o ich rozwój fizyczny. Edukacja domowa może odbywać się również w lesie, w parku, w muzeum, w teatrze, w kinie itp., a to dlatego, że dzieci uczące się w domu nie są zamknięte w czterech ścianach swoich domów, tak jak być może wydaje się niektórym. Ale umówmy się, że edukacja domowa to edukacja oparta na domu i rodzinie, zgodnie z tym, co na jej temat mówi profesor Brian D. Ray. Profesor Ray jest najbardziej znanym amerykańskim badaczem homeschoolingu, a także doświadczonym rodzicem. Może ktoś odważny przekona Briana D. Ray’a, że się myli!
Szokujące dla mnie jest to, że wszystkie „nowotworki” demokratyczne zaczęły w Polsce funkcjonować dzięki edukacji domowej, którą wykorzystywały, a teraz z nią walczą. Zdaniem niektórych określenie edukacja domowa jest nieprecyzyjne i pozostawia dowolność interpretacji. Dla innych edukacja domowa jest tylko podzbiorem „spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą”, i nie można używać jej jako synonimu.
#ASOO, #sonps, a może #XYZ 🙂 Doprawdy paradne!
Jakiś czas temu umieściłam na blogu wpis pt. Edukacja domowa – jedyna alternatywa edukacyjna w naszym kraju? Podtrzymuję, to co napisałam wtedy!
Kiedy przed laty zastanawialiśmy się z moim mężem, jaką nazwę wprowadzić do obiegu, tak by miała „ludzką twarz”, oraz jaki tytuł nadać książce, która wyszła wtedy spod pióra mojego męża, padło na EDUKACJĘ DOMOWĄ.
Dlaczego?
Posłużyliśmy się kalką językową z brytyjskiego HOME EDUCATION, a nie amerykańskiego HOMESCHOOLING.
Dlaczego tak?
Ponieważ nie chcieliśmy w nazwie polskiej hasła SZKOŁA, i to chyba naturalne.
Pamiętajmy, HOME to dom, nie w sensie budynku, ale w sensie miejsca, które jest ciepłe, dające poczucie bezpieczeństwa, tak jak RODZINA!
Jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa, to fakt, że nazwa EDUKACJA DOMOWA używana jest przez polskich naukowców, przez polskich polityków, przez ludzi mediów, można ją znaleźć na stronie MEiN, więc dlaczego mielibyśmy godzić się, my „prawdziwi edukatorzy domowi”, na zmianę nazwy?!
Prowadziłam wiele rozmów, z których wynikało, że niektórzy rodzice nie chcą edukacji domowej, ale nie chcą również, żeby ich dziecko chodziło do szkoły. „A man can not have his cake and eat his cake„.
Może to czas, aby edukacja domowa stała się EDUKACJĄ DOMOWĄ formalnie, zamiast spełnianiem obowiązku szkolnego poza szkołą?
Zdecydowanie czas na oddzielenie edukacji domowej od spełniania obowiązku szkolnego poprzez alternatywne ( do szkoły) formy edukacji. Szkoły demokratyczne, kooperatywy (100% zajęć) to nie edukacja domowa, ale alternatywna. Nie mówię, że zła. Ale nie jest to edukacja domowa i powinna podlegać innym regulacjom prawnym.
PolubieniePolubienie