W poniedziałek, 16 września br. federalny sąd najwyższy Szwajcarii (Lozanna), wypowiadając się w sprawie apelacji od wyroku sądu kantonalnego w Bazylei, wniesionej przez pewną matkę, której odmówiono prawa do edukacji domowej ośmioletniego syna, podtrzymał ów wyrok i uznał, iż rodzice nie dysponują konstytucyjnym prawem do domowego nauczania, a powoływane przez kobietę pogwałcenie artykułu o prawie do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego nie stosuje się do tej sprawy, w dodatku żaden z międzynarodowych traktatów nie gwarantuje wskazanego uprawnienia.
Jednakże sąd uznał, iż to władze kantonów ostatecznie decydują, czy i w jaki sposób edukacja domowa jest dopuszczalna. W szwajcarskiej telewizji publicznej SRF reprezentant Federacji Szwajcarskich Nauczycieli z zadowoleniem (co było łatwe do przewidzenia) przyjął ten wyrok, bo szkoła jest wspaniała, a ed nie, przeciwnie do rozgoryczonego prezesa Stowarzyszenia Edukacji Domowej Szwajcarii, zawodowego nauczyciela, znającego wartość nauki w domu.
Prawnicy sądzą, że ten wyrok może skłonić niektóre liberalniejsze kantony do usztywnienia stanowiska w sprawie możliwości uprawiania edukacji domowej.
Skądinąd to nie pierwszy tego rodzaju wyrok w tym kraju (wcześniejszy zapadł w 2012 r.), a więc może nie trzeba nadto w obecnej sytuacji dramatyzować.
Obecnie w Szwajcarii edukowanych jest domowo ok. 2 tys. dzieci, co stanowi ok. 0.2% z całej dziecięcej populacji, a jest to dokładnie taki sam odsetek, jak w Polsce.