Wakacje się skończyły, rozpoczął się nowy rok „edukacyjny” (bo dla dzieci edukacji domowej wcale nie „szkolny”).
Wydawałoby się, że edukacja domowa staje się coraz bardziej popularna, a tu dzisiejsza TVP2, w codziennym programie pt. „Pytanie na śniadanie”, zasugerowała, że jest to alternatywa dla „elit”. Jeśli edukację domową w pierwszym dniu września lokuje się w programie lifestylowym między tzw. celebrytami, to może to oznaczać, że jest ona „trendy”, a nieobecna w tym programie szkoła (i państwowa, i niepaństwowa) jest edukacyjną nijakością, bylejakością, pozbawioną stylu.
Szkoła oczywiście czyni starania o „prawdziwy styl”, o czym donoszą dziś na swoich internetowych stronach dwa główne polskie dzienniki: Rzeczpospolita i Gazeta Wyborcza, oferując czytelnikom rozważania nad tym, „w co dzieci powinny ubierać się do szkoły”. Skądinąd, ciekawa jestem, czy diadem na głowie i makijaż na twarzy małej dziewczynki są nieodzowną częścią szkolnego „umundurowania”?! A może jest to propozycja sposobu wdrażania dzisiejszych zaleceń Pani Minister Hall, by umożliwiać dzieciom rozwijanie ich „talentów”? Trzeba przecież Polsce młodych ludzi, kompetentnych w zakresie kreowania osobowości scenicznej i w zakresie projektowania „stylowej” odzieży. W ten sposób doczekamy się setek polskich Chanel i Armanich!
Takie kształcenie ludzi „stylowych”, a może raczej „cool”, nie będzie wymagało czytania nudnych książek. Stąd też z zadowoleniem należy powitać kolejną inicjatywę MEN w skracaniu listy szkolnych lektur. Lepiej pokazywać na lekcjach kolejne odcinki „Hannah Montana”!!!
Szczęściem edukacja domowa nie musi powielać rozwiązań szkolno-komercyjnych.
Szkoda, że TVP2 ten poważny temat, jakim jest edukacja domowa, sprowadziła do ciekawostki z gatunku opisywanego przez tabloidy!