Trzy miesiące temu donosiliśmy o badaniach, wedle których w nowym roku szkolnym liczba rodzin edukacji domowej w USA miałaby się powiększyć kilkakrotnie.
Są nowe dane.
Najstarszy (1935) z ośrodków badania opinii publicznej na świecie, sławny Instytut Gallupa, ogłosił pod koniec sierpnia wyniki swojego sondażu, zrealizowanego na reprezentatywnej próbie i testującego satysfakcję rodziców z jakości edukacji pobieranej przez ich najstarsze dziecko.
Generalny efekt to 10% spadek owej satysfakcji z 82% do 72% w porównaniu do roku minionego. W pełni zadowolonych jest zaledwie 32% amerykańskich rodziców. To także, co łatwo zrozumieć, efekt oceny stopnia radzenia sobie przez szkoły z edukacją dzieci i młodzieży w dobie koronawirusowej epidemii, a pewnie i gwarancja bezpieczeństwa wszystkich członków rodzin się tutaj liczy.
Mimo tego, że gotowość rodziców do posyłania dzieci w nowym roku szkolnym do szkół (za wyjątkiem tzw. szkół czarterowych) publicznych, prywatnych i parafialnych spadła, to dla wyboru edukacji domowej wzrosła o 100% w porównaniu z rokiem 2019 – z 5% do 10%. Oznacza to, że w amerykańskich domach uczyć się będzie w roku szkolnym 2020/2021 … 5 milionów homeschoolers!
Edukacja domowa staje się tym samym drugim co do rodzicielskich wyborów, po szkołach państwowych, rozwiązaniem edukacyjnym w USA.
A co w naszej Polsce?
Wedle danych spływających do nas z terenu kraju już możemy potwierdzić spory wzrost
zainteresowania edukacją domową wśród polskich rodzin. Powody zapewne są u nas takie same, jak za Wielką Wodą.
prof. UAM dr hab. Marek Budajczak