Dziś mija rok od …

Dziś mija rok od „sławnej” debaty, na którą Pani Minister A. Zalewska zaprosiła rodziców edukacji domowej. Jedni mieli możność osobistego uczestniczenia w tym spotkaniu, inni mogli wysłuchać wypowiadających się w nim osób w Internecie. Choć zaproszenie było skierowane do rodziców, prym wiedli edukacyjnodomowi biznesmeni, szczególnie zaś pewna dyrektorka, która pojawiła się w ministerialnej sali z całym swoim „dworem”.

Jak pamiętamy, Pani Minister zaproponowała utworzenie małej grupy, reprezentującej wobec MEN środowisko rodziców edukacji domowej. Mimo iż wraz z mężem nie byliśmy na spotkaniu w ministerstwie, zostaliśmy poproszeni przez wielu rodziców o zaangażowanie się w prace tej grupy. Nie mogąc uczestniczyć w pierwszym ze spotkań, gdzie ukonstytuowała się także tzw. grupa robocza, przekazaliśmy jednej z mam edukacji domowej do odczytania nasze stanowisko w sprawie rozmów z ministerstwem (jego treść zamieszczam poniżej). Chociaż mój mąż „szczęśliwie” wszedł do grupy roboczej, to jednak podziękował osobnym oświadczeniem za ten „przywilej”. O tym mogliście jednak Państwo już wcześniej przeczytać.

Grupa robocza – czy mam prawo wypowiadać o niej swoje opinie?! Od samego początku uważałam, i mówiłam o tym wprost niektórym z jej członków, że przez MEN będą potraktowani jako grupa „pożytecznych …”. I tak też się stało! W grze z takim przeciwnikiem trzeba dysponować mocnymi kartami. Jeżeli komuś wydawało się, że ma asy w rękawie, mając w grupie członków rodzin ministerialnych urzędników, to się bardzo pomylił. Asy nie pomogły, a jaką mamy pewność, że nie zaszkodziły?

A oto treść naszego stanowiska z 14 stycznia 2016 r.

Stanowisko I. i M. B. w sprawie inkryminowanego rozporządzenia MEN z 22 grudnia 2015 r.

W sprawie subwencji „na” dzieci edukacji domowej koniecznym jest, naszym zdaniem, uświadomienie sobie istnienia przedmiotowej hierarchii argumentów. Tkwią w niej:

1. argument naczelny oraz

2. argumenty wtórne.

 

Ad.1.

Argument naczelny to konstatacja faktu pogwałcenia przez kwestionowany zapis w/w rozporządzenia Art. 32. Konstytucji RP. Złamany nim został konstytucyjny zakaz dyskryminacji, co skutkuje podatnością zapisu rozporządzenia na kwestionowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym (a także strasburskim).

Poparciem dla tej tezy jest tekst dokonanej przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, a przekazanej z datą 19 stycznia 2015 r., prawnej interpretacji wcześniejszego, nieprawomocnego pisma MEN (z 15 października 2013 r. o sygn. DKOW.WEPW.5015.74.2013.AT), które P. Aleksander Tynelski, Naczelnik w MEN, przekazał — na jej interwencję — Wiceprezydent Sopotu, pisma z „interpretacją” przepisów u.s.o. Wskutek tej „interpretacji” subwencje dla placówek współpracujących z rodzinami edukacji domowej na dzieci spełniające „zerówkę” poza placówką oświatową zostały całkowicie wstrzymane (a niektóre z placówek współpracujących z takimi rodzinami zostały zmuszone do zwrotu wcześniej pozyskanych środków). To, tak ważne przecież „pismo” MEN, nie zostało nigdy przekazane do publicznej wiadomości (wg zapewnień P. A. Tynelskiego), a wiedzę o nim samorządowcy pozyskiwali jedynie „pocztą pantoflową”, wdrażając do własnej praktyki finansowej.

Pośrednim poparciem dla tezy z akapitu pierwszego są zaszłości związane z wcześniejszym, także nieprawomocnym, „okólnikiem” MEN (o sygn. DKO-430-4/93/JB) z 6 października 1993 r., w którym urzędnik DKO MEN, oznaczony jako JB, odmówił prawa do pozyskiwania przez szkoły jakichkolwiek dotacji na uczniów edukacji domowej (sic!). Trzeba było, być może, krytycznych wypowiedzi niżej podpisanego o „zawłaszczaniu przez MEN środków przysługujących dzieciom obywateli RP”, opublikowanych w licznych mediach i zamieszczanych w kolejnych pismach sądowych (albo i nagłej „łaskawości” władz oświatowych), by to „pismo” zostało przez MEN „wycofane” (wg słów P. Z. Frączka), jakkolwiek nie wszystkie czynniki oświatowe — kuratorzy i dyrektorzy szkół — zostały o tymże „wycofaniu” powiadomione, stąd niektóre dalej owo „pismo” honorują (sic!).

 

Ad. 2.

Argumenty wtórne, np. co do ekonomicznych uzasadnień szkół dla utrzymania subwencji w poprzednich rozmiarach, wydają się nie tylko niecelowe, prowadząc do przerzucania się z MEN wyliczeniami kosztów w sytuacji, kiedy każdy przypadek jest inny, ale i sprowadzające dyskusję z MEN na tor tematów zastępczych, zamiast obstawania przy kwestii fundamentalnej (z ad 1.). Inicjowanie przez MEN kolejnych pseudoargumentów (szczególnie tego o „nadużyciach”), należy zbijać prostą logiką (ku temu służą zupełnie inne środki zaradcze, leżące w gestii MEN I innych czynników społecznych).

 

Proponujemy:

Żadnych „handlów”, żadnych „kompromisów”!

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s