Na ulicach widzimy dzisiaj szczęśliwe buzie, szczęśliwych dzieci „szkolnych”. Wakacje!
Dziękuję Bogu, że nasze dzieci są już dorosłe i nie dotknie ich kolejne postanowienie minister Hall (wysłane w dzień urodzin naszej córki, a dziś, w tym „pięknym” dniu, dostarczone). A może się mylę i to postanowienie ich dotknie, tak jak mnie dotknęło?!
Wiele osób myśli, że nasze problemy z władzami oświatowymi zakończyły się definitywnie korzystnym dla nas wyrokiem z lipca 2009 roku, kiedy to sąd przyznał po 12 latach walki, że zostaliśmy skrzywdzeni przez kolejnych oświatowych funkcjonariuszy: dyrektorów szkoły, kuratorów i ministrów edukacji narodowej. Niestety, sprawa wygląda inaczej!
W 2007 roku nasze dzieci zdały amerykańskie egzaminy SAT, które przedłożyliśmy do nostryfikacji. Obok piętrzenia biurokratycznych, ale oczywiście „zgodnych z prawem” przeszkód, radca prawny poznańskiego kuratorium zaproponowała mojemu mężowi handel: wycofanie przez nas pierwotnej skargi (której późniejsze efekty opisałam w poprzednim akapicie) w zamian za dalszą „pozytywną współpracę w sprawie nostryfikacji”. Mimo, iż o tym bezprawnym nacisku poinformowaliśmy ówczesną kurator, ministra edukacji narodowej i wojewódzki sąd administracyjny w Warszawie, nikt się tą „sprawką” w żaden sposób nie zajął! A my na handel nie przystaliśmy. Czy okazaliśmy się nieodpowiedzialnymi rodzicami?!
W kwestii nostryfikacji żądano od nas kolejnych dokumentów, a kiedy je przedstawialiśmy, to okazywało się, że są nieistotne (bo zwyczajnie je pomijano, jak np. opinię Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego czy amerykańskie apostille), albo, że obarczone są brakami (co dotyczyło np. opinii amerykańskiego Departamentu Edukacji, przesłanej nam i MNiSW drogą elektroniczną, w której zabrakło … pieczęci instytucji i własnoręcznego podpisu)!
Dzisiejsze postanowienie, odmawiające pozytywnego rozstrzygnięcia sprawy nostryfikacji, a podpisane przez samą minister Hall, jest kolejną formą represji wobec naszej rodziny za edukacyjne awanturnictwo, jakiego się dopuściliśmy, zaczynając nowy rozdział edukacji domowej w naszym, a jakże, demokratycznym kraju!
Państwo Urzędnicy, naprawdę Was ta „wojna” nie nudzi?! Co macie do wygrania?!