Wczorajszym popołudniem, kilkanaście minut po trzeciej, P. Minister A. Zalewska przedstawiła swój audyt działań „ekipy” PO-PSL. Mówiła, rzecz jasna, o „swoim” resorcie, a więc o zawinionych przez przeciwników patologiach oświaty, w tym także o tej patologii, jaką jest w jej ramach edukacja domowa (obecne elity MEN wielokrotnie tak ją „identyfikowały”!).
Mogło się dotąd wydawać, że dyskusja na temat domowego kształcenia, wywołana przez regulację z niesławnego Rozporządzenia MEN z 22 grudnia ubiegłego roku, skutkującą obcięciem subwencji dla uczniów domowej edukacji, także wobec faktu powstania i (słabującego niestety) funkcjonowania tzw. grupy roboczej, przyniesie pozytywne owoce. Że oto pojawi się rzetelne i odpowiedzialne ze strony nowej władzy uporządkowanie spraw edukacji domowej. Próżne nadzieje!
Dlaczego próżne!? Ano dlatego, że w owych wczorajszych „audytowych” wypowiedziach Pani Minister edukacja domowa okazała się dla dzisiejszych rządzących wyłącznie pretekstem do generalnego, premedytowanego kopania, już i tak zgnębionego, skądinąd wartego siebie, politycznego wroga.
Co gorsza, owo „przywalanie” oparte zostało na skandalicznych, etatystycznych przesłankach, na manipulacjach rzeczywistymi danymi, a nawet na zwykłych błędach. Pani Minister m.in. „przypomniała sobie”, jak to w ustawie z 2008 roku „wszyscy zgodnie”, a więc pewnie i Ona, „zagłosowali” za przymusowym „uobwodowieniem” dzieci edukacji domowej. Prawda natomiast jest taka, że będąc w Sejmie zaledwie od VI jego kadencji tj. od 2007 r., nie może Ona „pamiętać” tego, co zatwierdzono w nowelizacji ustawy o systemie oświaty z czasów rządu koalicji SLD-UP (i ministra M. Sawickiego), z 1995 roku!
Dobrze byłoby też, gdyby Pani Minister A. Zalewska dowiedziała się, że pierwotny zapis ustawy o systemie oświaty z 1991 roku o żadnych, nie tylko przymusowo obwodowych, ale nawet koniecznie państwowych szkołach dla relacji z rodzinami edukacji domowej nie stanowił! W swoim liberalizmie był racjonalny!
Tylko etatyści (nie tylko post- czy czysto komunistyczni, ale także prawicowi) są przeciwni edukacji domowej i wolności wyboru w edukacji. Gratulacje zatem!
Cóż, lobbujący za eliminacją z polskiego życia społecznego edukacji domowej, lobbujący u „naszych” samorządowców, przedstawiciele Niemiec z pewnością uznają to za swój osobisty i państwowy sukces! Oni załatwili to u siebie już za socjalistycznej Republiki Weimarskiej w 1919 roku, a III Rzesza dodała tylko penalizację niepokornych obywateli, życzących sobie i swoim dzieciom „antypaństwowej patologii”, jaką jest edukacja domowa. Jest więc się na kim wzorować!