Forum to z zasady miejsce, gdzie swobodnie można się wypowiadać. Jest jednak co najmniej jedno forum, gdzie panuje poprawność polityczna, gdzie są równi i równiejsi, a jest nim airbot’owskie forum edukacji domowej.
W ubiegłym tygodniu sprowokowałam dyskusję (bardzo burzliwą) na temat tego, co moralne, a co nie, w edukacji domowej. Ściślej rzecz biorąc, chodziło mi o to, że niektóre nieopatrzne wypowiedzi mogą być szkodliwe dla opinii o osobach uprawiających domowe nauczanie, a co gorsza, promują kłamstwa i oszustwa.
Okazało się, że w środowisku edukacji domowej prym wiodą jednak ci, dla których nic takiego, jak powszechnie obowiązująca moralność, nie istnieje! Jest ona co najwyżej prywatną sprawą. Wspaniały to wzór dla dzieci w ten sposób edukowanych!
Kilka lat temu usłyszałam od pewnej osoby, że trzeba podzielić środowisko edukacji domowej na dwie strefy wpływów. Była to dla mnie propozycja szokująca, chociażby z tego względu, że było wówczas w Polsce około dwudziestu, może trzydziestu rodzin nauczania domowego. Nie bardzo wiedziałam, czemu taki podział miałby służyć, a może raczej komu? Usłyszałam wtedy również, że trzeba szukać innych autorytetów, ponieważ ciągłe przywoływanie nazwiska Budajczak jest męczące!
No i udało się. Środowisko jest podzielone; „pionierstwo” Budajczaków można publicznie ośmieszać, a wykształcenie ich dzieci – z powodu braku polskich świadectw – kwestionować. Tylko pogratulować!
Oto fragment wypowiedzi, jaki znalazłam swego czasu w Internecie:
Airbot to w większości towarzystwo przyjaciół metody pp. Budajczaków, więc tam będą raczej zbłąkane owieczki. Wydaje mi się jednak, że większość ED to i tak będą katolicy, tyle że się mniej udzielają.
Na przykład warszawskie Stowarzyszenie Edukacji w Rodzinie to katolicy. Oni właśnie załatwili nowelę zmianę ustawy (!!!cześć i chwała!!!), umożliwiającą udzielanie zgody poza szkołą rejonową. Nie jest to nadal doskonałe prawo, ale możliwości ED wzrosły dzięki temu wielokrotnie.
Nie istnieje żadna „metoda” Budajczaków, a stąd brak też jej „wyznawców”! Nie bardzo rozumiem, co Autor miał na myśli, pisząc o „zbłąkanych owieczkach”. Ani ja, ani mój mąż na pewno nie aspirujemy do miana „Dobrego Pasterza”. Choć jesteśmy katolikami, współpracujemy w zakresie edukacji domowej z wyznawcami innych religii, a także z niewierzącymi. Przecież „wszystkie dzieci są nasze”!
Fałszywe jest stwierdzenie, że warszawskie Stowarzyszenie Edukacji w Rodzinie to katolicy. Wystarczy spojrzeć na skład Zarządu – Katolików jest w nim jedynie dwoje! Co zaś się tyczy „ich” chwały, to trzeba by to sprawdzić u źródeł. To tyle na temat zacytowanej wypowiedzi.
Na koniec jeszcze dodam, iż przywykłam już do tego, że ilekroć wypowiem się w bardziej zasadniczy sposób, jestem atakowana. Ale dlaczego atakuje się także osoby, mające zdanie podobne do mojego?
Zdumiewa mnie to, że w tak niewielkim środowisku, jak grupa edukatorów domowych, jest tyle „wielkiej” polityki. Liberałowie „rządzą” (a przynajmniej chcieliby), a konserwatyści to przedpotopowy gatunek, który powinien wyginąć, „jak dinozaury”! Skąd ja to znam?!