Wychowywanie dziecka nie jest łatwą sprawą, wszyscy o tym wiemy. Sama też miałam okazję się o tym przekonać. Emilka była grzecznym, spokojnym dzieckiem, natomiast Paweł miał „charakterek”. Zdarzało się tak, że gotowałam na obiad dwie zupy, bo jedno dziecko chciało pomidorową, a drugie kapuśniak. Poddawałam się tym małym „terrorystom” i sprawiało mi to nawet przyjemność (czysty masochizm)!
Bycie rodzicem to nie lada wyzwanie. Bywa nieraz ciężko, ale żeby zaraz biec z dzieckiem do psychologa, czy – nie daj Bóg – do psychiatry?!
Piszę to dlatego, że jestem po lekturze listu od matki, która chciałaby edukacji domowej dla swojego dziecka, ponieważ jego kontakt ze szkołą okazał się już na wstępie katastrofą. Dziecko „zostało skierowane” na badania psychologiczne, a później psychiatryczne. Niestety diagnozy w takim przypadku nie sposób przewidzieć! Może się zdarzyć, że psychiatra zechce takie dziecko umieścić … w ośrodku zamkniętym (znam taki przypadek!!!). To jest przerażające!
Wizyty u „specjalistów od psychiki” to czasami skutek nacisków szkoły (nauczycieli, dyrektora), która wysyła dziecko do poradni psychologiczno-pedagogicznej, bo sama nie potrafi odmienności dziecka uszanować. Jest to ewidentne nadużycie, ponieważ przepisy prawa nie dopuszczają, aby ktokolwiek poza rodzicami mógł wnioskować o badanie w poradni, albo ich do tego nakłaniać. W odpowiednim rozporządzeniu MENiS z 2002 r. pisze się, co następuje:
§ 4. 2. Opinię wydaje się na pisemny wniosek rodziców dziecka. Na wniosek lub za zgodą rodziców dziecka poradnia przekazuje kopię opinii do przedszkola, szkoły lub placówki, do której uczęszcza dziecko.
Niestety, niekiedy sami rodzice, w poczuciu wychowawczej bezradności, szukają pomocy u licencjonowanych „specjalistów” od ludzkiej duszy. Przykro mi, ale nie pochwalam takiego postępowania! To my, jako rodzice, pierwsi musimy zaakceptować własne dziecko i nie wolno nam zrażać się trudnościami. Nikt nie zagwarantował nam, że bycie rodzicem będzie łatwe! A specjaliści to obcy naszemu dziecku ludzie, którzy nie mają żadnego osobistego interesu w tym, by się nim troskliwie zająć. Oni mają swoje procedury postępowania i schematy rozumienia drugiego człowieka.
A co, kiedy dziecko nie mieści się w schematach?!